
Kiedyś czytałam te wersety i zwracałam przede wszystkim uwagę na zaproszenie Pana Jezusa. Każdy strudzony, obciążony czy zmęczony może do Niego przyjść i przy Nim dozna, otrzyma odpocznienie. Zostanie odciążony. Poczuje się lżej… I to jest prawda, bo Słowo jest Prawdą.
Kiedy jednak zajrzałam do Ewangelii kilka dni temu i przeczytałam te wersety – moja uwaga skupiła się na drugiej części. Na tym, czego mamy się uczyć od Pana Jezusa… Łagodności i pokornego serca.
Zrozumiałam i chciałabym wdrożyć do swojego życia jedno – przyjście do Pana na Jego Warunkach. Nie wystarczy tylko przyjść do Pana. To wzięcie Jego jarzma, nauka bycia pokornym i łagodnym oraz przyjście do Niego da nam odpoczynek dla duszy. Każde inne rozwiązanie jest krótkotrwałe, pochodzi ode mnie samej – kiedy ja próbuję przyjść do Pana na swoich warunkach.
Jako uczeń Chrystusa mam być łagodna, pokornego serca. Wtedy będę podobała się Bogu, Kochanemu Ojcu. I kiedy odbiorę Jego błogosławieństwa poczuję się lżej, nagrodzona. Moje warunki to pycha, egocentryzm. Nie odpocznę sama ze sobą.
Odpocznę tylko w Chrystusie.
Tego pragnę. Prawdziwego Odpocznienia. A Ty?