
Od jakiegoś czasu, dłuższego czasu miałam takie pragnienie, aby poczuć fizycznie dotknięcie Pana Jezusa (choćby Jego Palcem) oraz aby umieć tak jak On patrzeć na każdego z miłością, widzieć coś więcej, dalej.
Pewnego kwietniowego dnia słuchałam pewnej osoby, która mówiła o wzrastaniu w miłości i dotknęły mnie wtedy słowa – że jeśli robimy coś z innych pobudek niż z miłości to Pan Jezus tego nie chce, bo wszystko co pochodzi od Boga jest oparte na miłości.
I ja znów tak mocno zapragnęłam, aby tak żyć, aby Pan Bóg napełniał mnie tą wspaniałą Miłością.
I gdy wieczorem usiedliśmy z mężem do modlitwy i zaczęliśmy od uwielbienia, po paru pieśniach zaczęliśmy śpiewać:
„Dotknij Panie moich oczu, abym przejrzał. Dotknij Panie moich warg, abym przemówił z uwielbieniem. Dotknij Panie mego serca i oczyść je, niech Twój Święty Duch dziś ogarnia mnie.”
I wtedy jakby od stóp bardzo pomału zaczęłam być napełniana ciepłem, pokojem, miłością. Wiedziałam, że dalej jestem w swoim pokoju, ale czułam jakbym była w zupełnie innym miejscu…
Bardzo chciałam krzyczeć do mojego męża – „zobacz, ja przeżywam coś pięknego, nieludzkiego” ale bałam się odezwać aby to się nie skończyło.
I tylko usłyszałam w swojej głowie pytanie: „Czy to Ty Panie Jezu?”… I wybuchnęłam płaczem… To była odpowiedź. A płacz był pełen radości, wzruszenia i wdzięczności za to co otrzymałam w tym momencie.
Mój mąż, gdy już byłam w stanie opowiedzieć o tym, stwierdził: „Jak teraz możemy czuć tak wspaniałe rzeczy, to co dopiero będzie tam.”
Posłuchaj 🙂 DOTKNIJ PANIE MOICH OCZU